Okiem trenera (8) „Nigdy nie poddawaj się w bitwie”!

Niedawny okres świąteczny był dobrym pretekstem do chwili oddechu od treningu, ale również do zagłębienia się w lekturę. „Historia Korei” Joanny P. Rurarz pomogła w tym, by w nieco inny sposób przenieść się na inspirujący kontynent azjatycki. Wyczytałem tam na przykład, że Hwarangowie (nazwa grupy wojowników utworzonej za czasów rządów dynastii Silla, od której m.in. swą nazwę wziął układ ITFu „Hwarang”) „wędrując po kraju, uprawiali swoisty wandalizm, ryjąc wśród wcześniej wykonanych petroglifów prymitywne rysunki i napisy (odpowiedniki dzisiejszych: „Byłem tu, Wiesiek”)”. Cóż…, to tak tytułem wstępu, bo prócz… tworzenia graffiti, młodzi wojownicy, do których nawiązujemy (karatecy, aikidocy itd. mają swoich samurajów, więc co my, gorsi?) mieli szereg ciekawych wartości.

„Nigdy nie poddawaj się w bitwie” (dodałem zdjęcie kartki, na której po koreańsku napisała mi to jedna z trenerek WTF obecnych w Toruniu)! Jest to czwarte z pięciu świeckich przykazań Hwarangów, ustanowionych w VII wieku przez Wongwanga!

Nigdy nie poddawaj się w bitwieTaekwon-do powstało w 1955 roku, więc nie ma co naciągać jego korzeni do czasów Dynastii Silla, aczkolwiek źródła podają, że Hwarangowie trenowali Subak, później zmienione na Taekkyon, które z kolei uważa się za jedną z inspiracji przed użyciem nazwy Taekwon-do (faktycznie Taekkyon zawiera w sobie efektowne techniki nożne). Jakieś nawiązanie do starych systemów zatem istnieje, chociażby symboliczne! Wiadomo wszak nie od dziś, że w zasady i układy Taekwon-do wpleciona jest historia i kultura Korei (także ta niewygodna z perspektywy zachodniego świata, patrz układ „Juche”).

No dobrze… Korea, Taekkyon, Hwarangowie, generał Choi… A jak przełożyć to wszystko na skromny klub KS Centuria i na Twoje dziecko?

Otóż zasada „Nigdy nie poddawaj się w bitwie” tak samo jak w VII wieku jest ważna dzisiaj, na naszym Dojang i szczególnie poza nim. Jest to główna cecha, prócz wytrwałości, którą chcemy zasiać w naszych wychowankach.

Dzieci często płaczą (dosłownie), że zdobyły „tylko brązowy” medal na zawodach sportowych i trudno im wytłumaczyć, że to i tak bardzo dobre osiągnięcie jak na początki ich „kariery”. Nie raz Historia Koreipocieszaliśmy dziecko, które przegrało finał dziecięcych zawodów, tak trudno jest im jeszcze dostrzec prawdziwy sens uprawiania sztuk walki. Zacząć należy od tego, że „ojcowie”, nie tylko generał Choi, ale także Funakoshi (karate) i inni, byli delikatnie mówiąc sceptyczni jeśli chodzi o rywalizację sportową, ale umówmy się – nie cofniemy już pewnych procesów (moim zdaniem nie ma po co ich cofać, świat bowiem idzie do przodu).

No więc jeśli już podejmujemy walkę, zostawiajmy na macie całe swoje serce! To jest sedno i kryterium oceny po zawodach sportowych, te prywatne „małe zwycięstwa”! Owszem, niektórzy są szkoleni z myślą o wygrywaniu coraz poważniejszych zawodów, bo przejawiają do tego predyspozycje, ale podstawą pracy na Dojang Toruń jest niepoddawanie się w swoich osobistych bitwach. Chodzi o przełamywanie własnych barier, hartowanie ducha, wstawanie po upadkach, podejmowanie kolejnych wyzwań!

Największą radość jako instruktorowi daje mi pozostawianie śladów takich cech w drugim człowieku i żaden, powtarzam – żaden medal nie zastąpi mi tej radości, gdy widzę jak w czasach, kiedy każde dziecko ma smartfona i lubi się zamykać w wirtualnym świecie zmienia się ich charakter! W świecie „dmuchania i chuchania” na małoletnich, pojawia się zalążek wojowniczej zasady „Nigdy nie poddawaj się w bitwie” – gdy na centuriowych twarzach widzę tą zaciętość, jestem szczęśliwy i niezależnie od wyniku mogę z satysfakcją wrócić z pracy do domu.

Podjąć walkę, nie poddawać się i dać z siebie wszystko – czym prędzej zawodnik zrozumie ten cel i wymagania, tym lepiej.

Dlaczego? Bo sztuka walki to, jak sama nazwa Taekwon-DO sugeruje, droga życia. Jedną z zasad jest odwaga. Podczas treningu i zawodów mamy ją kształtować, po to by w życiu poza salą być odważnym. Jak nie raz przekazywał mistrz Jarosław Suska na seminariach ITF, tu nie chodzi tylko o samą sztukę walki, a o to by mieć odwagę odezwać się głośno (np. w szkole), wyjść przed szereg, kiedy sytuacja tego wymaga, podnieść głowę. Sztuka walki może być doskonałym narzędziem, by stać się odważniejszym człowiekiem. Poprzez wytrwałość w ciężkim treningu do wytrwałości w ciężkim życiu, poprzez odwagę wyjścia na matę z silnym przeciwnikiem po odwagę stawienia czoła trudnym życiowym zakrętom.

Walczcie do końca. Jak Hwarangowie w Korei, jak Centurianie w Starożytnym Rzymie! Nigdy nie poddawajcie się w bitwie! Każda porażka na macie może przyczynić się do nowej motywacji, każda porażka życiowa może być początkiem czegoś nowego i może być zamieniona w pozytywny bodziec. Czym jest przy tym jakiś kawałek metalu z allegro?

Jeśli chodzi o nasze skromne zawody sportowe, najbardziej imponuje mi Martyna, która dawno nie wygrała walki w kadecie WTF, a mimo to jeździ wszędzie i walczy z bardzo ciężkimi przeciwniczkami. Ta jej mina (wojownicza zaciętość, niemal jak walnięcie pięścią o matę) przy wstawaniu po kolejnej glebie podczas trudnego pojedynku z Olsztynianką (czerwony pas)… Odbierająca złoty medal… płacząc z bólu przeciwniczka Mai po finale ostatniego Pucharu Polski młodzików… tak, dla mnie jako instruktora istnieją piękne porażki! Istnieje bowiem szansa, że tak samo Martyna walnie pięścią o życiową matę, gdy dosięgną ją poważne problemy dorosłości, a Maja będzie walczyć do końca, gdy silniejszy przeciwnik będzie jej w życiu rzucał kłody pod nogi. Hartują się, nie będąc tego jeszcze w pełni świadome. A wynik sportowy? Przy takim podejściu sam przyjdzie.

To jest ukryty sens instruktorskiej misji. Taekwon!

ps. Materiał UNESCO o Taekkyeon, gdyż sztuka walki ta jest traktowana jako niematerialne dziedzictwo UNESCO. Szkoda wręcz, że więcej z tej sztuki walki nie jest obecne w Taekwon-Do, bo charakteryzujące Taekkyeon podcięcia są czymś, czego mi osobiście brakuje w ITF.