Okiem trenera (4) CENTURIA kontra Pan Wymówka.
Mam problem z zawieszeniem wielkiego worka na haku. Jestem na salce sam, jest wcześnie rano. Robię kilka kółek dookoła i powtarzam sobie swoje stałe mantry. Nie, nie jestem trenerem personalnym od zeszłego roku, kiedy przyszła na nich moda. Nie jestem trenerem personalnym wcale. Ale wchodzę w kolejny rok jednego i tego samego tematu, którego się trzymam – niezależnie od życiowych okoliczności. Ewentualnie dodaję nowe, fundament o nazwie TAE KWON DO pozostaje. Te kilka lat nauczyło mnie, że nie można szukać wymówek – trzeba szukać tylko i wyłącznie sposobu. Jeśli coś jest naprawdę Twoje – dotrzesz tam za sprawą włożonego czasu i wysiłku. To kosztuje, ale dlatego jest tak cenne i (dla większości!) nieosiągalne.
Rozkręcam stawy, myślę o tym, że za małym okienkiem budzi się właśnie skacowany, zabiegany świat. Nie – nie piszę do wszystkich, piszę do tych, którzy chcą, lub podjęli się pewnego wyzwania. Dużo osób gubi się na tej drodze i poddaje. A pamiętajmy, że jeśli już weszliśmy na rower – mamy początkowe pragnienie by pedałować. Marzenia, sport i sztuka to pozytywy, nasze pragnienia są zatem szczytne i ambitne. WARTO się ich trzymać, WARTO o nie walczyć, WARTO się dla nich czasem przemęczyć. To, że przyszliście na salę CENTURII to zwycięstwo jednej Waszej połowy – tej pozytywnej, druga (negatywna) od pierwszego zmęczenia/niepowodzenia będzie próbowała Wam odebrać zaszczyt robienia ze sobą rzeczy wielkich.
Wraz z marzeniami i pragnieniami do gry przystępują jednak ich bezwzględni przeciwnicy – Strach, Leń, Brak Wyobraźni, Kompleksy. Warto napisać z wielkiej litery, bo to godni przeciwnicy Twojej decyzji. Jeśli ktoś chce być zawodnikiem, albo odnosić swoje małe (wielkie!) sukcesy, musi nauczyć się walczyć przede wszystkim z tymi właśnie przeciwnikami, którzy rodzą jednego wspólnego o nazwie PAN WYMÓWKA.
PAN WYMÓWKA to demon o różnych twarzach – słyszałem już, że występuje pod nazwą Matura, Studia, Dziewczyna, Impreza. Piszę to jako osoba z wyższym, jako szczęśliwy mąż (który po drodze zaraził żonę treningami) i stały bywalec toruńskich koncertów w kilku klubach – są to demony do pokonania. Robię również inne rzeczy zarobkowo i hobbystycznie. Jasne… Wy chcecie lepiej, konkretniej niż „ten cały trener”, ok., ale czy po nauce, po imprezowym weekendzie tak trudno dotrzeć trzy razy w tygodniu na trening? Przecież wysiłek (i myślenie o czymś zupełnie innym) jest zdrowy po całych dniach i nocach nad książkami. Dotrzeć na ten trening może być trudno, ale treningowi i kąpieli po nim ZAWSZE towarzyszy satysfakcja, odprężenie. Coś za coś.
Jest też demon „nie mam kasy”, ale jest to równocześnie demon śmiechu, bo ten argument jest argumentem najbardziej bzdurnym. Nie kto inny jak prezes Polskiego Związku TaeKwon-Do ITF – Tadeusz Łoboda, opowiadał nam podczas jednego z centralnych zgrupowań w Białej Podlaskiej, jak musiał ukrywać się przed rodzicami, gdy zaczynał swoją, trwającą już kilkadziesiąt lat przygodę z TKD. Nie pozwalali mu, mieli uprzedzenia do sztuk walki. Jako, że rodzice nie wiedzieli, że ćwiczy – nie dawali dzisiejszemu mistrzowi Łobodzie pieniędzy na zajęcia. Zbierał więc grosz do grosza i jako dzieciak… sprzedawał makulaturę (czy butelki? coś w tym klimacie, nie pamiętam dokładnie). Miał siłę walczyć o marzenia i dziś ma 8 dan. Nie namawiam Was byście zbierali makulaturę, oczywiście, ale nie chcę słyszeć, że 80 złotych płatne raz w miesiącu jest dla kogokolwiek problemem.
PAN WYMÓWKA będzie chciał chwycić za to co dla Was wygodne i w sprytny sposób wytłumaczyć odpuszczenie treningów. Oczywiście, że powody wydadzą się Wam i często Waszym bliskim, którzy nie mają pojęcia o treningach, całkowicie zrozumiałe, racjonalne. Dlatego tak wielu odpuszcza na pewnym etapie. Przecież ty musisz odpocząć… Przecież Ty nie masz kasy… Przecież szkoła…
To Ty musisz (sobie!) pokazać, że jesteś wojownikiem – musisz zawalczyć wbrew wszystkiemu. Taką postawę chcemy promować w CENTURII. Że „z prawdziwym wojownikiem zawsze można wygrać, ale nigdy nie można go pokonać”. Nie można pokonać tylko tych, którzy spuścili łomot PANU WYMÓWCE.
(Na zdjęciu wygrzebane ujęcie z treningu w 2010 z parku na Bydgoskim Przedmieściu. PAN WYMÓWKA o nazwie Śnieg właśnie dostaje soczystego kopa)