Okiem trenera (15) Tylko trener wie…
Połowa grudnia to zbliżające się święta oraz Sylwester. Czas radości i podsumowań. Jako trenerzy młodego klubu bardzo cieszymy się z kroczków, które stawiamy, wyciągamy pozytywy z małych rzeczy, które są dla nas wielkie. Tylko trener wie ile musiał się zmagać ze zbudowaniem jednej rzeczy w danym zawodniku. Obejrzycie poniższy filmik i powiecie – walka dzieci (konkretnie kadetów) w Taekwondo Olimpijskim jakich wiele, jest zresztą masa lepszych na YouTube. I będziecie mieli rację. Ale tylko dany trener, jeśli oczywiście mówimy o jego wychowanku, wie jaki jego zawodnik był na pierwszym swoim treningu i np. rok temu.
Oglądałem walki Mai w Ostrowcu Św. i cieszyłem się, że widzę je tuż przed czasem podsumowań, bo…, no właśnie – tylko trener wie. Tylko trener wie ile (przepraszam za wyrażenie, ale musi być dosadnie) „strzępił ryja”, by Majka poruszała się bokiem w pozycji zamiast spacerować jak na ul. Szerokiej. Tylko trener wie, że rok czasu zajęło mu gadanie do swej zawodniczki, że musi pracować przednią nogą na slajdzie. Tylko trener wie ile godzin trzeba było nad tym pracować, bo przecież od samego mówienia się nie stanie… Tylko trener wie, że dopiero po dwóch latach z tych „kilometrowych” nóg zaczęło wychodzić przednie yop chagi. Być może tylko trener widząc „taką zwykłą walkę zielonych pasów Taekwondo WT” widzi coś więcej – w momencie, gdy Maja ruszała się w pozycji bokiem po macie widziałem dziesiątki godzin, podczas których wywalała się o własne nogi. Tylko trener widzi w każdym udanym kopnięciu zdarte struny głosowe na zwykłych treningach, po których część ludzi kręci głowami, bo to przecież taki sympatyczny, zwyczajny dzień i czemu ten człowiek jest taki nerwowy… Być może tylko trener wie, że medal nie jest najważniejszy, że u dzieci są ważniejsze właśnie te mniej widoczne rzeczy – że potrafili dorzucić nieco jakości do swojego Taekwondo. Tylko trener wie, że nie zawsze stanięcie na podium musi oznaczać udane zawody… Te były udane, bo widziałem mały (dla mnie wielki) przełom w kilku sprawach. Was cieszą medale – super, mnie też, ale jeszcze bardziej cieszą te małe szczegóły i niuanse. Bo my wszyscy jesteśmy tak naprawdę na początku drogi.
Rok kończę z radością, że Maja wywracała się 10 razy na 30 minut zajęć, a teraz rusza się, prowokuje, macha nogami we wszystkie strony. Oczywiście podaję Maję symbolicznie, jako – nie ma co ukrywać, „papier nie kłamie” – naszą zawodniczkę roku 2017, ale z każdym kto jest tu sercem zaangażowany (!) udało się wykonać w 2017 jakąś pracę. I to jest piękne, cieszmy się z małych rzeczy w naszej Centurii. A gdzie nas to zaprowadzi to już czas pokaże. Byle być wytrwałym i ufać sobie.
Pozdrawiamy wszystkich trenerów, wszystkich zawodników Taekwondo i całe to środowisko. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!