Okiem trenera (11) Bądźmy cierpliwi i czekajmy
Jeden z naszych nastolatków, krótko po tym jak przyszedł do Centurii, nie chciał ćwiczyć w okresie wakacyjnym. Twierdził, że „wakacje są od odpoczywania” i już. Nie idzie do szkoły, więc nie idzie na treningi. Wczoraj (w sierpniu!) trenowaliśmy indywidualnie, bo przed nim pierwsze zawody walki. Podczas tarczowania sam z siebie powiedział do mnie, że trochę forma mu spadła, bo na koloniach, z których dopiero co wrócił, „tylko” się rozciągał i robił pompki. Minął jedynie rok, a już można odnotować pierwszy duży sukces (którego sam pewnie nie jest w pełni świadom), ważniejszy niż coraz lepsza technika – zmienia mu się mentalność! Z leniwej na zawodniczą. Kiedyś nie chciał trenować, a teraz sam z siebie się rozciągał na jakimś tam obozie niezwiązanym ze sportem, mimo że – jak mówił – mieli prawie zero czasu dla siebie, nikt mu też nie kazał tego robić! Ucieszyłem się i zawsze się cieszę, gdy takie coś wyłowię, bo o to mi generalnie chodzi w uczeniu ludzi.
Pozostając przy powyższym przykładzie, dla mnie jako instruktora jest to kolejny wyraźny sygnał – czekaj! Czekaj na każdego aż „odpali”, załapie. Z początku zniechęcałem się każdą negatywną informacją od podopiecznego, każdą sugestią, że nie chce mu się ćwiczyć, ale przy znacznej części osób trzeba po prostu poczekać. Poczekać aż dojrzeje, poczekać aż zainspiruje się po swojemu. Dać dziecku, nastolatkowi wiele szans – niech zobaczy różnego typu zajęcia, niech pojedzie na kilka wyjazdów, seminariów, niech otrzyma perspektywę zawodów. Niech znajdzie tu coś swojego, co może być zupełnie odmienne od moich własnych inspiracji (dziś już nie ma pożądanych kaset VHS z filmami o sztukach walki)! Każdy ma wszak inną historię, mentalność, czas jakiego potrzebuję, a dla mnie jako instruktora jest wyzwaniem, by to przyjąć, przetrawić, postawić poza swoje własne ambicje. Trudne to jest, ale na tym polega slogan, że uczymy się od siebie nawzajem.
Pomóc w takim czekaniu na „odpalenie” zawodnika muszą nam rodzice. Nie demotywujcie dziecka, że jest słabe, bo miało słaby pierwszy rok, nie podkreślajcie mu, że odstaje, bo np. nie załapało tak jak kolega/koleżanka. Każdy z nas jest inny, ma inną psychikę i organizm. W odczuwalnej dookoła wszechobecnej presji nie możemy zapomnieć, że nie z każdym da się zrobić wszystko w bardzo szybkim czasie. Jeden od razu załapie matematykę, drugi język polski. Jeden grę na gitarze, a drugi taekwondo. Nie oznacza to, że ten od taekwondo zawsze będzie kiepsko grał na gitarze. Problem zaczyna się w momencie odpuszczania.
Z drugiej strony – ten, który osiąga wyniki w bardzo szybkim czasie może za dwa lata znudzić się i odejść z klubu, a osoba która dziś nie rzuca się w oczy może wyrosnąć (dzięki swej wytrwałości, pokorze) na najlepszego zawodnika.
Wielu słów używałem w stosunku do podopiecznych podczas treningu – że jest słabo, że jest za wolno, że są przymuleni i niezainteresowani. Ale wszystko to dotyczy sytuacji bieżącej. Wszystko to mogą zmienić jeśli wezmą się do pracy! Nigdy nie użyłem (i nie użyję) stwierdzenia „z ciebie nic nie będzie”, bo zbyt dużo zaobserwowałem i słyszałem o opisanych w tych przemyśleniach „zwrotach akcji”. Mistrzowie na naszych obozach i seminariach też nam opowiadali i pytali otwarcie: gdzie są teraz ci mistrzowie, co wygrywali wszystkie zawody? Często zniknęli po wieku juniora, a ci w tamtym momencie słabsi, lecz ostatecznie wytrwalsi – trenują do dziś i mają wysokie stopnie mistrzowskie! Różnie to się układa, nie ma jednego szablonu na sukces w taekwondo.
Karta się jeszcze może odwrócić. Byśmy dali szansę ziścić się temu powiedzeniu – najpierw nie poddawajmy się w bitwie o cierpliwość. Przede wszystkim rodzic, a potem młody zawodnik.
Słuchajcie sugestii instruktora i bądźcie cierpliwi. Nawet gdy uważacie, że dziecku idzie słabo – woźcie je na zajęcia i pytajcie instruktora, co jest dla niego w teraźniejszym okresie najlepsze! Niestety spotkałem się też z sytuacjami, gdy rodzic „wie lepiej” i zupełnie nie dociera do niego odpowiedni plan treningu dla jego dziecka, który proponuję, lub ocena jego perspektyw (prawdopodobnie z miłości i ambicji nie ocenia obiektywnie, odpowiednio). Wtedy będzie trudniej nie zakończyć tej przygody porażką.