Okiem trenera (34) „Profesjonalizm”

Czym jest profesjonalizm? Niektórzy mylą go dzisiaj z – przepraszam za przywołanie akurat tego porównania – gównem w pazłotku… Czyli z ładnie opakowanym produktem, gdzie „wszystko błyszczy”, np. na mediach społecznościowych, wszyscy wydają się uśmiechnięci na zdjęciach itd. , ale w zasadzie nie ćwiczą, tylko udają, że ćwiczą! Pytanie brzmi – dlaczego są uśmiechnięci i czy przy zawodnikach, którzy bardzo ciężko pracują, ich uśmiechy od razu by nie znikły? Miałem okazję widzieć kilka takich sytuacji podczas instruktorskiego życia – uśmiechy wyłącznie w strefie komfortu, w ciasnym kokonie, a przy okazji kontaktu z rzeczywistością – załamanie sportowe.

Czy nie pasuje to do dzisiejszego świata reklamy, w którym ma być lekko i przyjemnie? Czy nie pasuje to do świata, w którym poważnymi pojęciami szasta się na lewo i prawo zaniżając ich znaczenie?

Może dlatego „wszyscy są uśmiechnięci”, że niewiele muszą robić (i mało razy w tygodniu), a połowa treningu, albo i więcej, to zabawa i prowizorka? „Dziecko zadowolone”…, ale czy wzrastają jego umiejętności? Aby wzrastały umiejętności nie zawsze trening będzie pełen uśmiechu, chociaż to ideał – uśmiechać się z serwowanego przez trenera wycisku i przy uczeniu się tego, co jest ciężkie, nie wychodzi i wymaga cierpliwości.

Tak jak w szkole – dziecko często dostaje do przerobienia materiał, który mu nie pasuje, ale musi go przerobić, bo to nauczyciel wie lepiej, co jest dla niego dobre. Z tym, że szkołę musi skończyć, więc rodzica aż tak bardzo nie obchodzi, czy dziecko stale jest zadowolone, jak w przypadku zapisania go na sztukę walki. Chociaż… z tego co wiem, sytuacja w placówkach oświaty też zmieniła się na minus…

Profesjonalizm to nie „poprawność” w dzisiejszym rozumieniu, lecz kadra, która potrafi dotrzeć do ucznia – często wręcz przez łzy – i robi z niego zawodnika. Profesjonalizm w sportach walki to nie tylko mityczne „wiecznie uśmiechnięte dziecko” znane z reklamy, a dziecko, które realnie się rozwija – robi postępy, które można bez wstydu pokazać poza strefą komfortu (wysokiej rangi turnieje, otwarte seminaria). Profesjonalizm to niemarnowanie przez trenerów jedynego życia sportowego młodego człowieka na wieczne zabawy, odpuszczanie i spłycanie wymagań kosztem „amerykańskiego” uśmiechu i medalu za stanięcie prosto na nogach.

Dlaczego zatem prawdziwy profesjonalizm porzuca się dla czegoś innego? Jak zawsze – dla kasy i utrzymania dziecka za wszelką cenę. Często stoi za tym cała marketingowa otoczka, która z prawdą ma niewiele wspólnego.

Na sporty walki trafia wiele dzieci, którym nie chce się pracować i cierpliwie czekać na nagrody, a w tej niecierpliwości potrafią wspierać ich rodzice, którzy nie ufają trenerowi mówiącemu, że droga jest długa i kręta. Że trzeba coś poświęcić dla realnego rozwoju w sztuce walki. Czy jesteśmy w stanie poświęcić coś i jeszcze za to płacić, czy chcemy „natychmiastowych rezultatów” (kolorów…), które oczywiście są kłamstwem, ale nazwiemy je profesjonalizmem, gdyż „trener” tak nazwał przyznawanie za półdarmo kolejnych pasów rzekomo świadczących o szybkim rozwoju?

Rodzicu – interesuj się żywo postępami swojego dziecka, nie zwracaj uwagi na to, że zbyt wolno przyznawane są mu stopnie i tytuły, ale odwrotnie – czy nie są przyznawane zbyt szybko (oczywiście za każdy musisz płacić). Zwracaj uwagę, czy klub jest otwarty na różne zawody, czy słusznie nazywa je „mistrzostwami”, czy zawodnicy konfrontują się z najlepszymi, czy tylko tam gdzie „amerykański medal (z uśmiechem do zdjęcia gratis)” jest niemalże gwarantowany?

Marketing to jedno, a prawdziwy profesjonalizm polega na czymś innym – na dobrze wykonanej robocie, nieraz ciężkich słowach i biegu pod wiatr lenistwu i niecierpliwości. Lepiej być profesjonalnym, a znać swoje miejsce w szeregu (niekoniecznie od razu na czele), swoje błędy, niż unikać trudu i serwować nieświadomym ludziom cukierkowy produkt, który z doskonaleniem się – takim jakie ono mogłoby być – ma niewiele wspólnego.