Okiem trenera (14) „Jest trudno więc ci odpuszczę, dziecko” (o podejściu niektórych rodziców)
Nie raz instruktorzy spotykają się z sytuacją, w której rodzic zbyt szybko odpuszcza swojemu dziecku trenowanie. Żeby było jasne – jeśli młody człowiek regularnie, trening za treningiem ryczy powtarzając, że on „nie chce tu być!”, prawdopodobnie pomyliliśmy się przy wyborze sportu, który powinien uprawiać. Z drugiej strony – dziecko będzie miało wiele kryzysów i nie zawsze wynikają one z faktu, że mu się nie podoba na sali! Mogło sobie coś po prostu uroić, przestraszyć się czegoś, nie do końca zrozumieć, lub chcieć uciec przed wyzwaniem, któremu w głębi serca pragnie dać radę. Tyczy to praktycznie wszystkich grup wiekowych – nawet dorosłych!
Obecnie w grupie „3-6 lat” mamy super dziewczynkę, którą wszyscy znali z płakania pięć razy w czasie jednego treningu! Mama była konsekwentna i przy współpracy z trenerami przeczekała kryzys. Dziś dziewczynka nie płacze ani razu, a uśmiech nie schodzi z jej twarzy przez cały trening! Po prostu nie mogła poradzić sobie bez mamy, ale przecież mama była tuż za drzwiami i przed pójściem do przedszkola warto było przyzwyczajać córkę. Udało się! Potrzebna była współpraca instruktorów z rodzicem, ustalenie przyczyn, wybranie planu…
Chyba najlepsza technicznie dziewczyna z naszego klubu – Martyna – jest starszą dziewczynką, która dziś zdobywa medale w dwóch federacjach (a właściwie to w trzech…). Jeździ niemal na każde zawody, seminaria, kocha to co robi. Również ona miała długie dwa tygodnie (!), gdy nic jej nie szło i chciała zrezygnować. Czy mama postąpiłaby dobrze, spełniając zachciankę córki i wypisując ją z zajęć? Oczywiście, że nie, czego dowodem jest dzisiejsza forma i miłość Martyny do sztuki walki, którą uprawia od trzech lat w Centurii. Ostatnio chciała od mamy… pędzel i farbę, by napisać „Taekwondo” na ścianie pokoju. A wystarczyło, że mama by podjęła wygodną decyzję podczas dwóch tygodni marudzenia córki!
Takich sytuacji jest wiele…
Na przełomie tych kilku lat prowadzenia klubu, ubolewaliśmy nad wieloma dziećmi, które przerwały trening z winy – no niestety – wygody, lub zbyt miękkiego serduszka rodziców. Żyjemy w czasach, w których wiele osób chciałoby wynik natychmiast i od razu porównuje siebie/swoje dziecko do najlepszych. Jest to częsty błąd, bo dziecko powinno porównywać się przede wszystkim do JEGO SAMEGO z okresu np. pół roku wcześniej. Czy zrobiło postęp? Czy rozwija się? Tak? Nie miej więc pretensji o to, że rozwija się swoim rytmem. Nie każdy „łapie” od razu, różny jest temperament, koordynacja ruchowa i szereg innych cech. To, że dziecko nie idzie jak błyskawica nie oznacza, że nie idzie na przód, że nie korzysta! Zamiast rezygnować – pomóż mu i wytłumacz, że nie od razu będzie mistrzem, ale może stawiać swoje małe kroczki i zadbać o zdrowie, a przy okazji pokonywać SWOJE ograniczenia!
Nie raz będziemy stanowczo upominali dziecko, czy też wywoływali na nim presję, bo chcemy żeby się rozwijało. Nie odbierajcie tego tak, że jeśli dziecko jest upomniane przez instruktorów – trzeba je zabrać z zajęć. Wspólnie należy pracować, a przetrwanie każdego kryzysu uczyni dziecko mocniejszym. Poprzez ucieczkę, uczymy je… uciekać, gdy tylko pojawi się trudność. Czy naprawdę o taki „hart” chodzi?
KS Centuria nie popiera bezstresowego wychowania i czynienia z treningu (od starszych dzieci w górę) wyłącznie zabawy – ten kierunek jest nam obcy. Chcemy by dzieci rozwijały swój charakter i umiejętności, tak rozumiemy rzetelność naszej pracy. Czasem będzie ciężko, ale… wytrwajmy to razem, by wspólnie cieszyć się z efektów. Bo o efekty tu chyba chodzi, a nie o fantazje i niepodparte niczym wyobrażenia…