23-24.06.18 Seminarium Hapkido i Taekkyon (Olsztyn)

W dniach 23-24 czerwca wziąłem udział w seminarium szkoleniowym w Olsztynie, które dotyczyło głównie Hapkido, a więc (w wielkim skrócie) samoobrony w wykonaniu koreańskim oraz tradycyjnej sztuki walki Korei – Taekkyon. Przez sobotę i niedzielę mieliśmy aż 6 treningów z Koreańczykami (po 3 dziennie), co dało łącznie około 10 godzin praktyki na sali w kameralnym gronie. W seminarium wzięło udział około dwudziestu osób – w zdecydowanej większości posiadaczy czarnych pasów. Organizator zajmuje się Taekwondo WT od prawie 40 lat, jakiś czas temu zaczął również wprowadzać Hapkido.

Seminarium prowadzone było przez światowej klasy ekspertów z Korei Południowej, mistrzów Taekwondo, Hapkido i Taekkyon. Był to mistrz BYUN, Seung Jin, 6 dan (48 lat) oraz jego bezpośredni nauczyciel Hapkido i Taekkyon, posiadacz jednego z dwóch najwyższych w Korei stopni Taekkyon (6 dong) oraz stopnia 8 dan w Hapkido, GM KIM, An Soo. Mistrz Kim jest prezydentem federacji Taekkyon, został nim w 1990 roku. Wtedy Taekkyon nie był zbytnio znany nawet w Korei, ale przez pracę promocyjną dziś większość Koreańczyków wie już czym jest ta tradycyjna sztuka walki.

Z kolei mistrz Byun to wielki pasjonat sztuk walki, napisał doktorat na ich temat, prowadzi szkolną – uniwersytecką drużynę Taekwondo WT, zna Taekkyon, a także opanował Hapkido i wiele wchodzących w jego skład dźwigni w sposób budzący podziw i szacunek. Podczas seminarium nasze ciała miały możliwość poczuć, że „Hapkido działa”. Szczerze mówiąc przed wizytą w Olsztynie nie wiedziałem o nim zbyt wiele, traktowałem z pewnym dystansem – jak Aikido – tymczasem okazało się skutecznym systemem (jeśli jest odpowiednio ćwiczony), zawierającym także uderzenia i kopnięcia, dużo bardziej agresywnym w stosunku do przeciwnika niż np. wspomniane Aikido. Ćwiczyliśmy ciosy, przechwyty, dźwignie, rzuty, a także zapoznaliśmy się ze specyficzną koreańską bronią używaną w Hapkido, krótką pałką ze sznurkiem o nazwie Dan Bong. Zrobiliśmy ją sobie… z trzonków od młotków, olsztyński „Obi” gościł zatem specyficzną delegację instruktorów Taekwondo…

Każdy dzień seminarium kończyła sesja Taekkyon. Biały strój do Taekkyon, w który ubrani są mistrzowie na dodanym przeze mnie zdjęciu, to tradycyjne ubranie z Korei – nie tylko dla adeptów sztuk walki, ale dla… zwyczajnych rolników. Szerokie spodnie na dole były związane po to, by nie przeszkadzały podczas pracy w polu. Podobne wyjaśnienia powoli tłumaczyły nam dlaczego Taekkyon związany jest z promocją koreańskiej kultury. W wydaniu sportowym wygląda on w skrócie tak:

Kilka słów wyjaśnienia. Kopnięcie w głowę, lub położenie przeciwnika na ziemi (wystarczy nawet, że podeprze się ręką, co zresztą taktycznie wykorzystują dobrzy gracze) oznacza natychmiastowe przerwanie pojedynku! Tak więc nie ma tu punktów, a musisz bardzo uważać na te rodzaje technik, które mogą zakończyć walkę na twoją niekorzyść. Mistrz Byun podkreślał, że sportowa walka Taekkyon jest jak rzut monetą… Bardziej niż o sport chodzi tu jednak o promowanie koreańskiej kultury i tradycji. Warto dodać, że w walce sportowej nie możesz chwycić przeciwnika za ubranie, mistrz powiedział pół żartem jesteśmy na to zbyt biedni.

Jak wspomniałem, mistrz Byun to wielki pasjonat sztuk walki, a więc były one głównym tematem podczas wieczornego grilla pod Olsztynem, na którego zostaliśmy zaproszeni. Pokazywanie technik trwało zatem dalej – mimo, że już dawno się ściemniło, rozmawialiśmy również o kwan – systemie szkoły rodzinnej i historii Taekkyon. Mistrz Byun szkolił m.in. służby specjalne z Maroka, więc anegdot nie było końca.

To był naprawdę ciekawy weekend, który mogłem spędzić w ciekawym towarzystwie trenerów Taekwondo i Hapkido z Polski, a przede wszystkim dwójki mistrzów z dalekiej Korei, gotowych by w nieskończoność opowiadać o sztukach walki z tego dalekiego kraju…